V Wyrypa Beskidzka

Po raz pierwszy udało mi się wziąc udział w Wyrypie Beskidzkiej. Ponieważ wydaje mi się, że chodzę całkiem sporo po górach, dlatego chciałem wziąc udział w tej imprezie od kiedy o niej usłyszałem. Niniejszy opis dotyczy edycji o nazwie V Wyrypa Beskidzka, po raz pierwszy zimowej. Celem imprezy jest przejście po szlakach Beskidu w zimie 50 km w ciągu 25 godzin, a w lecie 100 km w ciągu 40 godzin.  W zeszłym roku w lecie nie udało się wystartować, w tym roku w zimie o mały włos również zrezygnowałbym przez problemy z kostką nadwyrężoną w czasie treningu. Na szczęście nie odpuściłem i na imprezie się zjawiłem.
Zdaję sobie sprawę, że ta relacja przypomina podróż Frodo do Mordoru – czyli idziemy, idziemy, idziemy i dochodzimy na miejsce :) i wrzucamy pierścień lub losujemy nagrodę :) Ale taki jest urok pieszych wycieczek :)

Więc pobudka o 6 rano, 7 rano wyjazd do Ujsołów, spokojnie jadąc na miejscu jestem o 9:10. Przygotowywuję się do wyjścia i o 9:20 ruszam na miejsce startu, czyli do Chaty na Zagroniu czarnym szlakiem z Ujsołów. Docieram tam o 10:15, spokojnie czekam na spotkanie organizacyjne o 11:00, i start o 11:15.

Zimowa Wyrypa Beskidzka 05-IMGP1389.DNG

Spokojnie ruszamy na szlak żółty – jest nas 131 osób. Pierwsza krótka przerwa na Hali Redykalnej o 12:30.

Zimowa Wyrypa Beskidzka 13-IMGP1406.DNG

Następna przerwa to obiad w schronisku na Hali Lipowskiej o 14:00, a potem dla dopełnienia żołądka żurek i herbatka specjalnie przygotowana dla uczestników Wyrypy przez Schronisko na Hali Rysianki. Tak, energii mi nie zabraknie, mogę ruszać dalej. Stamtąd w dalszą drogę szlakiem czerwonym o 15:00 w kierunku na Romankę.
Chwilę później zmiana szlaku na żółty, a na Romance jestem o 16:00, zaczyna się schodzenie najpierw niebieskim a potem czarnym szlakiem do Sopotni Wielkiej.

Zimowa Wyrypa Beskidzka 27-IMGP1443.DNG

Po drodze spotykam ekipę, z którą jak się okazuję dochodzę do końca szlaku (Piotr, Jarek, Iza, Dominika). W Sopotni Wielkiej jestesmy o 17:30, tutaj chwila przerwy na odpoczynek i posiłek bo zaczyna się pierwszy kryzys, a to dopiero 20 kilometr. O 18:00 ruszamy dalej, do góry żółtym szlakiem, na którym łapie nas zachód słońca, włączamy więc czołówki, potem zmiana na szlak czarny, który jest pierwszym etapem podejścia na Halę Miziową. Tutaj jednego z kolegów dopada kryzys, ale czeska Czekolada Studencka z bakaliami stawia go na nogi aż do kónca wyprawy. Około 20:00 zmiana szlaku na zielony i zaczynamy szukać Bacówki na Hali Górowej, w której ma na nas czekać herbata oraz wrzątek do zasilenia termosów.
Ponieważ Bacówka ta leży obok szlaku a my nie znamy jej dokładnej lokalizacji, tak jak wielu innych uczestników Wyrypy, co było widać po śladach błądzenia po śniegu (które nas nieco zmyliły), po parunastu minutach szukania w różnych kierunkach mamy już rezygnować i iść na Halę Miziową. Dopiero kolega, który charakteryzował się tym, że do tej pory szedł w koszulce i krótkich spodenkach, a który właśnie nas dogonił, odważnie rzuca się w zaspy i po chwili szukania wskazuje nam właściwą drogę – więc w końcu trafiamy do Bacówki na Hali Górowej i jest godzina 20:40 . W chatce zajmujemy dwie kanapy i przy herbatce odpoczywamy i suszymy się ponad godzinę (zmiana skarpet na suche naprawdę pomoga), w dalszą drogę ruszamy o 22:15, o 22:50 jesteśmy na Hali Miziowej, ale omijamy schronisko i ruszamy dalej czerwonym szlakiem, a właściwie to niebieskim, bo szliśmy po słowackiej stronie.

Po drodze kolejne górki, w szczególności Palenica, odbierają nieco sił, ale dajemy radę i 45 minut po północy jesteśmy na Trzech Kopcach. Tutaj zmiana na monotonny niebieski szlak w kierunku na Krawców Wierch.
Gruba Buczyna - godzina 4:10
Na ostatniej większej górce na szlaku, czyli na Grubej Buczynie, jesteśmy o 4:10 (po drodze mieliśmy zmianę czasu z zimowego na letni), na Krawculi pół godziny później, gdzie podziwiamy pozostałości po imprezie obok chatki Szymona :) i szukamy schroniska (dobrze że byłem tam miesiąc temu i znałem azymut) aby się w nim zadekować w przedsionku na 30 minut, które po negocjacjach się okazuje raczej 50 minutami, bo coraz ciężej się zmobilizować i wstać. O 5:30 ruszamy dalej, schodzimy niebieskim szlakiem do Złatnej, jesteśmy na dole o 7:00, kiedy to proboszcz wzywa dzwonami na poranną mszę. Nie korzystamy jednak i idziemy szukać wejścia na ostatni fragment wyprawy, nieoznakowanego podejścia ze Złatnej do Chaty na Zagroniu (jak to powiedział Marek – taka wisienka na torcie na koniec imprezy) . Najpierw kieruję ja, ale wybieram złą drogę i grupa przestaje mi ufać :), więc zaczyna kierować Piotr, co kończy się przedzieraniem się pół godziny przez las i krzaki w śniegu po kolana i innymi atrakcjami, jak oglądanie wpół zjedzonej przez wilki sarny – na sam koniec wyprawy mamy najcięższe przeprawy terenowe, na szczęście mamy jeszcze nieco sił. Włączam w końcu GPS i wyprowadzam ekipę na czarny szlak, jesteśmy w Chacie o 8:30. Czyli przejście trasy zimowej V Wyrypy Beskidziej 2012 zajęło mi 20 godzin i 15 minut.
Dla mnie trasa była dłuższa, bo muszę zejść jeszcze do samochodu, ale napierw grochóweczka i herbata w chacie. Do samochodu docieram o 11:00 w niedzielę, po prawie 25 godzinach w trasie i przejściu ponad 53 km.
Trasa V Wyrypy to: Chata na Zagroniu – Redykalny Wierch – Hala Rysianki – Przełęcz Pawlusia – Martoszka – Romanka – Kotarnica – Sopotnia Wielka – Przełęcz Przysłopy –  Hala Górowa – Hala Miziowa – Palenica – Trzy Kopce – Gruba Buczyna – Krawców Wierch – Straceniec – Złatna – Chata na Zagroniu.
Warunki pogodowe były świetne, słonecznie, szlak przetarty i ubity, więc pomimo tego, że na trasie od pół do półtora metra śniegu, szło się całkiem nieźle. Oczywiśnie nie można było ze szlaku zejść ani o 5 centymetrów, bo od razu można było się zapaść pół metra lub więcej w śnieg, a wygrzebywanie się jest bardzo męczące i zimne :), a i plecak w tym nie pomaga. O dziwo okazało się, że w nocy idzie się lepiej – prawdopodobnie dzięki temu, że zmiany temperatury są mniejsze, więc raz ubrany mogłem jednym tempem iść bez ciągłego przebierania się. Tylko na szlaku trochę denerwowało to, że było widać czołówki ludzi przed nami jakieś pareset metrów nad nami, co oznaczało znowu podejście …
Trochę doskwierał mi ciężar plecaka, ale byłem przygotowany na wszystko, z noclegiem na trasie, w chatce czy w schronisku. Po przełamaniu kryzysu ze spaniem tak około pierwszej w nocy, szło się bardzo fajnie, właściwie mógłbym jeszcze 20 km przejść, mając zapas energii w postaci dwóch tabliczek czekolady :), w szczególności mając jednak suche buty – moje nie wytrzymały i ponad 40 km szedłem w przemoczonych butach.
Dziękuję ekipie bielsko-czesko-zabrzańskiej za pomoc i motywację do skończenia trasy :). W szczególności dzięki dla Piotra za zdjęcia, które są w tej relacji.
I oczywiście podziękowania dla Marka za organizację imprezy :)
Widok 3D z przebiegiem trasy z programu Google Earth:
Miejsca charakterystyczne na szlaku, szlak spory to i miejsc dużo:
  • Zapolanka – 853 mnpm
  • Hala Redykalna – 1100 mnpm
  • Redykalny Wierch – 1144 mnpm
  • Boraczy Wierch  – 1244 mnpm
  • Lipowski Wierch – 1324 mnpm
  • Hala Lipowska – 1265 mnpm
  • Hala Rysianka – 1290 mpn
  • Przełęcz Pawlusia – 1176 mnpm
  • Romanka – 1366 mnpm
  • Majcherowa – 1355 mnpm
  • Kotarnica – 1156 mnpm
  • Wodospad Sopotnia – 600 mnpm
  • Przełęcz Przysłopy – 847 mnpm
  • Malarka – 1051 mnpm
  • Hala Górowa – 1140 mnpm
  • Hala Miziowa – 1280 mnpm
  • Munczolik – 1356 mnpm
  • Palenica – 1343 mnpm
  • Trzy Kopce – 1216 mnpm
  • Przełęcz Bory Orawskie – 920 mnpm
  • Wielki Groń – 1075 mnpm
  • Gruba Buczyna – 1132 mnpm
  • Krawcow Wierch – 1032 mnpm
  • Hala Krawcowa – 1020 mnpm
  • Straceniec – 993 mnpm