Dusiołek Górski 2015 – TP50

Przygotowując się do Grande Finale tego sezonu oraz aby sprawdzić kondycję przez maratonem Kierat w maju wystartowałem w pieszym  Dusiołku Górskim na  trasie TP50. Zawody odbywały się w okolicach Krakowa, konkretnie w Wiśniowej koło Myślenic. Impreza jest organizowana przez Bajer Sport Centrum Turystyki Aktywnej z Myślenic. Impreza odbyła się po raz dziewiąty,   jakkolwiek w edycje imprezy wlicza się także imprezy rowerowe. Tegoroczna edycja była pierwszą edycją, na której można było zdobyć punkty do PMNO w kategorii TP50. A dla mnie był to pierwszy w życiu Dusiołek Górski – wcześniej raczej kojarzyłem imprezę z piechurami i marszami górskimi, dopiero dodanie imprezy do kalendarza PMNO zmieniło moje jej postrzeganie i zachęciło do startu.Wyjeżdżam z Krakowa o 6:30, trochę spóźniony. Na szczęście Wiśniowa jest całkiem blisko, więc na miejscu jestem o 7:20. Odbieram kartę startową i mapę, która to jest całkiem spora – skala mapy to 1:30000, na szczęście po odpowiednim połamaniu arkusza ładnie mieści się w mapniku, a jej dokładność ułatwia nawigację. Na karcie startowej zaznaczone punkty kontrolne do zaliczenia – jest ich tylko siedem plus meta. Dosyć mało jak na imprezę na orientację, jakkolwiek jest to zrozumiałe, gdyż Dusiołek Górski jest skierowany raczej do osób lubiących i uprawiających turystykę górską, niekoniecznie zaś biegaczy na orientację – dlatego każdy punkt kontrolny ma sympatyczną i pomocną ludzką obsadę. Punkty kontrolne są umiejscowione w miejscach łatwych do znalezienia, na szczęście droga między punktami nie zawsze jest oczywista. Na TP50 kluczowe z punktu widzenia nawigacji były przeloty Start->PK1 a potem PK1->PK2, oraz finałowy dwunastokilometrowy megaprzelot PK6->PK7.

O 7:50 przedstawiciel lokalnych władz (wójt gminy Wiśniowa) wraz z organizatorami wita uczestników. W tle za organizatorem imprezy widać górkę, na której dokona się dzisiejsze dzieło zniszczenia fizycznego – Ciecień.

Uczestników jest całkiem sporo:Dusiołek Górski Dusiołek GórskiRówno o 8:00 wraz z wystrzałem ruszamy do biegu. Korzystając z informacji od znajomego (dzięki Jacek) przebiegamy przez Krzyworzekę za urzędem gminy, skręcamy na północ, a potem na wschód polną drogą do asfaltowej. Tam odbijamy na północny wschód, jak się okazuje jakieś 150 metrów za wcześnie, więc droga, którą podążamy kończy się, a my lądujemy w lesie – po chwili napierania jednak trafiamy we właściwą przełęcz pomiędzy Księżą Górą a Cublą Górą. Dusiołek GórskiNa trasie pojawiają się pierwsze widoki no i zaczyna lekko padać deszcz.Dusiołek GórskiTeraz zbiegam do Pogorzan jednym z wariantów zbiegu, i znowu napieram do góry, miała być asfaltowa droga, a jest szutrowa – lekko się tutaj mylę w nawigacji, jakkolwiek droga podąża we właściwym kierunku więc się jej trzymam. Trafiam więc najpierw do kościoła Dusiołek Górskia potem do PK1 (8:57, 7.7 km, +320 m przewyższeń), który jest ulokowany za nim:

Dusiołek Górski
PK1

Wracam się 400 metrów do drogi szutrowej i zmieniam kierunek na północ dobiegając do Krzesławic. Tam odbijam na wschód kierując się do rzeki i asfaltu. Po drodze widać cel – wzgórze Klastorzysko

PK2 na horyzoncie
PK2 na horyzoncie

Przez rzekę można było się przedostać na dwa sposoby – stopą mokrą

Przez rzekę można przejść mokra stopa
Przez rzekę można przejść mokrą stopa

albo stopą suchą

... albo sucha
… albo suchą

Wybieram oczywiście ten drugi wariant nadrabiając jakieś 50 metrów drogi ;) Dobiegam do asfaltu i gdy tylko przerzedza się nieco las postanawiam wypróbować kijki i ponapierać trochę po pionowej ścianie na skróty do czarnego szlaku. Udaje mi się to, i doganiam ekipę, która mi uciekła i zostawiła mnie na zbiegu na około 400 metrów. Teraz podążamy czarnym szlakiem i docieramy do PK2 (9:35, 12.3 km, +500 m)

PK2
PK2

Zaraz potem mamy okazję podziwiać górę, do której dotrzemy za kilka godzin – a mianowicie Lubomir.

Widok na Lubomir i Kaminniki z okolic PK2
Widok na Lubomir i Kamienniki z okolic PK2

Teraz trasa biegnie niebieskim szlakiem na Ciecień. Po 6 km i 500 metrach w pionie po raz pierwszy tam docieram do PK3 (10:37, 18.4 km, +990 m)

PK3 na Ciecieniu
PK3 na Ciecieniu
PK3
PK3

Teraz zbiegam do przełęczy Wierzbanowskiej, po drodze znowu podziwiając pasmo Lubomira i Kamienników

Widok na Lubomir i Kamienniki z Ciecienia
Widok na Lubomir i Kamienniki z Ciecienia

Z przełęczy Wierzbanowskiej widać kolejny szczyt – Wierzbanowską Górę

Wierzbanowska Góra
Wierzbanowska Góra

Kieruję się w stronę widocznej przełęczy pomiędzy szczytami, gdyż wydaje się, że punkt jest właśnie tam. Do punktu wiedzie wygodna droga nie zaznaczona na mapie, zaś punkt PK4 (11:14, 22.3 km, +1160 m) jest przy kapliczce

PK4
PK4

Pogoda się poprawia, robi się coraz cieplej, wilgotność powietrza po opadzie osiąga 100%, duchota sprawia, że ciężko się oddycha i uciekają siły. Do następnego punktu na Lubomirze prowadzi czerwony szlak. Troszkę optymalizuję trasę i na początkowym odcinku omijam szczyty podążając wygodną drogą trawersującą zbocza, podziwiając podeszczowe widoki:

Podeszczowe mgły otaczaja Lubogoszcz
Podeszczowe mgły otaczaja Lubogoszcz

Docieram do przełęczy Jaworzyce i rozpoczynam podejście na Lubomir – najwyższy punkt na dzisiejszej trasie (904 m npm) i najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego (wg Korony Gór Polski). Robi się już bardzo ciepło a podejście jest dosyć jednostajne, jednak nie załamuję się ;) i docieram do PK5 (12:23, 29.2 km, +1550m) usytuowanego obok obserwatorium

Lubomir i PK5
Lubomir i PK5

Tutaj uczestnicy trasy TP35 zaczynają powrót na metę, zaś trasa TP50 trasa prowadzi dalej czerwonym szlakiem do skrzyżowania szlaków pod Działkiem – odcinek ten jest doskonale przeze mnie znana, robiłem tutaj kilka wybiegań, jakkolwiek nigdy nie byłem tutaj mając już w nogach 32 km i 1500 metrów. Oczywiście zatrzymuję się w moim ulubionym miejscu widokowym pod Lubomirem, które dzisiaj jest pełne ludzi

Znane miejsce widokowe na Lubomirze, za dwie godziny będe tam w dole
Znane miejsce widokowe na Lubomirze, za dwie godziny będę tam w dole

Zbiegam także obok schroniska Kudłacze, zastanawiając się, czy jednak nie kupić sobie litrowej Coli, patrząc na to, co się później ze mną działo chyba powinienem.

Schronisko Kudłacze miniete w biegu
Schronisko Kudłacze minięte w biegu

Docieram do PK6 (13:11, 34.8 km, +1600 m), przedostatniego punktu. Do mety zostało około 15 kilometrów (w rzeczywistości wyszło 18 km)

PK6
PK6

Następnym celem jest po raz kolejny Ciecień. Aby tam trafić najpierw napieram w stronę przełęczy Suchej, wracając się trochę i wbijając na zielony szlak.

Przełęcz Sucha
Przełęcz Sucha

Teraz zbiegam na wschód, wybierając jeden z dwóch wariantów dalszej drogi – wariant południowy (obiegający Chełmiec od południa). Jak się okazało był to wariant całkiem wygodny, może nieco dłuższy. Dodatkowo drogi nie zgadzały się z mapą, przez co na nieistniejącym rozstaju dróg tracę 5 minut miotając się w poszukiwaniu właściwego kierunku. W końcu jednak podążam dalej obraną pierwotnie szeroką drogą, gdyż na przekór mapie kierunek  (i zwrot) jest prawidłowy. Docieram do asfaltu i moim oczom ukazuje się kolejny cel, oddalony o 5 kilometrów Ciecień.

Ciecień spod przełęczy Suchej
Ciecień spod przełęczy Suchej

Asfaltem zbiegam do zielonego szlaku, którym to podążam aż do Wierzbanowej podziwiając po drodze wiosenne widoki przepełnione soczystą zielenią.

Wiosenne widoczki
Wiosenne widoczki

Teraz czeka mnie ponad 400 metrów ostrego podejścia do góry, trochę nie mam już sił, duchota i brak wody mi je odebrało. Ale napieram – najpierw asfaltem, potem próbuję drogami polnymi, ale trochę się gubię i ląduję w wyschniętych korytach strumieni, staram się trzymać kierunek na wschód, aby wyskoczyć na niebieski szlak przebiegający po grzebiecie. Jestem wykończony, ale po dłuższej chwili udaje mi się to, teraz już zostaje podejść na szczyt i podbić PK7 (15:48, 48.9km, +2300 m)

PK7, na Ciecieniu który był wcześniej PK3
PK7, na Ciecieniu który był wcześniej PK3

Ostatnim etapem jest już zbieg do Wiśniowej zielonym szlakiem. Na mecie jestem o 16:20, 8 godzin i 20 minut od startu, po pokonaniu 53 km i 2300 metrów przewyższeń. Wyszedł z tego taki mały Kieracik – w sam raz trening przed Kieratem, który odbędzie się za dwa tygodnie. Zajmuję miejsce 13 na 56 uczestników/uczestniczek trasy TP50.

Meeeeeta :)
Meeeeeta :)

A na mecie czeka żurek i schabowy z kapustą – rewelacja :). Dodatkowo potem odbyło się ognisko integracyjne, ja jednak wróciłem już do Krakowa, odbierając wcześniej dyplom i pamiątkowy słoik dżemu wiśniowego :)

Imprezę oceniam bardzo pozytywnie. Sympatyczna atmosfera, sporo uczestników, dobra organizacja i duże zaangażowanie sprawiły, że wpisuję ją sobie w kalendarz na następny rok.

Dziękuję organizatorom za fajną imprezę, a współuczestnikom za towarzystwo, szczególnie tym, z którym udało mi się zamienić parę słów na trasie czy też po jej zakończeniu.

Przebieg na mapie organizatorów:mapa_dusiolek_tdPrzebieg na mapie wektorowej:

Total distance: 50341 m
Max elevation: 887 m
Min elevation: 285 m
Total climbing: 2256 m

Digest movie:

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=cR4XQUk-Rws[/youtube]

ps. Gdyby ktoś miał jakieś zdjęcia ze mną to proszę o maila.