Mordownik 2018 TP50 – relacja

Mordownik to impreza należąca do cyklu PMNO, która jest stałym elementem mojego kalendarza biegowego. W tym roku wróciliśmy w Beskid Niski, gdzie organizatorzy obiecali nam łomot podobny do tego podczas Mordownika z 2014 roku. Czy im się udało – możecie przeczytać poniżej.

Uście Gorlicki i Jezioro Klimkowskie

W tym roku bazą zawodów było Uście Gorlickie, w okolicy zbiornika Klimkowskiego. Zawody mają rangę Mistrzostw Polski w ramach PMNO, tak więc zjeżdżają się mocni zawodnicy z całej Polski.

Ja z Krakowa mam blisko, ale przyjeżdżam na miejsce już w piątek przed wieczorem. Nieświadomy tego, że dookoła jeziora rozegrają się zawody robię rozpoznanie okolicy z drona. Jak się okaże jutro, będziemy biegać zarówno po wzgórzu w okolicy jak i po wzgórzach (Pieniny Gorlickie) na północnym brzegu zbiornika.

Jak widać poziom wody był dosyć niski, ale wciąż za wysoki na próby przeprawiania się na szagę przez zbiornik :)

Mordownik 2018 start

W ramach Mordownika odbywa się 4 osobne konkurencje – dwie trasy rowerowe (TR130 i TR50) oraz dwie trasy piesze (TP50 i TP25). Odprawa mojej trasy TP50 odbywa się o 6:30. Równo o 7 rano dostajemy mapę i ruszamy, większość zawodników ruszyła na południe. Mapa ma aktualność gdzieś z lat osiemdziesiątych – zbiornik Klimkowski jest zaznaczony jako planowany :), zaś sama zapora jest wymalowana w złym miejscu. Na szczęście na odprawie dostajemy ostrzeżenia o braku możliwości przechodzenia przez zaporę jak i samo jezioro, gdyż wbrew mapie ono naprawdę istnieje :).

Mordownik 2018 TP50 – Odprawa

A teraz krótko o trasie. Zawody są rozgrywane jako scorelauf o 16 punktach kontrolnych (punkty zaliczamy w dowolnej kolejności). Pierwotnie chciałem rozpocząć od PK2, ale po drodze zmieniam zdanie i jako pierwszy atakuję PK1 znajdujące się na całkiem wysokiej górce.

Mordownik 2018 TP50 – PK1

PK2 jest następny, ale ta zmiana kolejności sporo mnie kosztuje – chcąc obejść górę Kiczerę od południa przez przypadek wylatuję poza mapę (!), zwiedzam okoliczne wzniesienia i dopiero do rzeczywistości przywraca mnie dosyć niespodziewanie napotkany niebieski szlak. Wyleciałem za bardzo na południe i przez to straciłem ponad 25 minut. No pięknie zaczynają mi się te zawody. Ledwo zacząłem i już muszę wszystkich doganiać. Wkurzony i zły mocno napieram do PK3, trasa jest oczywista. Po drodze doganiam Jacka i Dariusza więc mam pamiątkową fotkę od Dariusza.

Mordownik 2018 TP50 – Okolice PK3

Zbieg, podbieg i PK4, zaczynam nadrabiać straty, próbuję dogonić Marcina, który jest gdzieś przede mną i który zwykle stanowi dla mnie ruchomy cel ;), bo biega szybko. Do PK5 biegnę szlakiem i przed szczytem wzgórza zbiegam do głębokiego wąwozu. Oczywiście najpierw przeszukując skrzyżowanie strumieni nieco za wcześnie, trafiam na właściwe skrzyżowanie – PK5 jest umieszczony w wielkiej dziurze. Chwilkę zastanawiam się nad dalszym wariantem napierając do góry po pionowej ścianie wąwozu. Zauważam na mapie drogę więc już pozostaje tylko podążać nią wzdłuż linii lasu, przekroczyć asfalt i podbić PK6. Powoli doganiam innych uczestników biegu, w nogach mam jakieś 25 kilometrów i dużo siły.

Pieniny Gorlickie

Kolejny punkt jest w oczywistym miejscu – wąwóz w górze przy zaporze, a góra Kiczera-Żdżiar jest pierwszą ze stromych górek Pienin Gorlickich. Przebijam się przez wieś Klimkówka, doładowuję w sklepie Coca-Colą, okrążam górę od południa. Na początku próbuję wejść do wąwozu przy zaporze, ale powstrzymują mnie pionowe 10-metrowe ściany skalne. Wracam się więc do ścieżki przyrodniczej i podbijam PK7 po mocnej wspinaczce wąwozem.

Mordownik 2018 TP50 - PK7
Mordownik 2018 TP50 – PK7

Zbiegam ścieżką za zaporę, muszę teraz przekroczyć rzekę Ropę tuż poniżej zapory.

Mordownik 2018 TP50 – Zapora Klimkowska

Patrząc na mapę za jakiś kilometr od zapory miał być most, ale ze względu na to, że wcześniej był bród przy którym siedziała fotograf Katarzyna nie mogłem sobie odmówić przejścia przez rzekę.

Mordownik 2018 TP50 – Przeprawa przez Ropę (fot. Katarzyna)

Napieram do góry wzdłuż kolejnego wąwozu, wbijam się na grzbiet i podbijam PK11. Kolejny punkt także znajdował się w paśmie Pienin Gorlickich, tak więc napieram do góry na Ubocz a potem Czerteżyki i na opadającym zboczu podbijam PK10 – punkt nie był w oczywistym miejscu i prawie go przeoczyłem. Kolejny punkt jest umieszczony na południowym stoku Kopy, czyli górki położonej za rzeką Przysłup. Muszę zbiec w dół, przeprawić się przez rzekę (znalazłem przejście suchą stopą) i próbować od południa namierzyć punkt. Po drodze spotykam kolegę, który mówi, że już chwilę tutaj się błąka i nie może sobie poradzić, tak więc zabieram go ze sobą. Za strumieniem odbijam prostopadle do zbocza góry szukając drogi trawersującej górę. Tam zaczynam szukać punktu ciągle idąc do góry – i tak właściwie to nie zauważam samego punktu, tylko dużą literę M namalowaną na drzewie – prawie ją ominąłem i poszedłem dalej. Jednak kilka sekund później zderzyły mi się kulki i skojarzyłem literę z oznakowaniem punktów kontrolnych – wróciłem się a PK9 był schowany w krzaku obok. Zostawiam kolegę, który jest trochę już zmęczony i lecę dalej. Trawersuję górę, trafiam na drogę wzdłuż linii energetycznej a potem na szeroką szutrówkę. Trochę już czuję zmęczenie. Gdy droga odbija na północ wbijam się w las na lewo i znajduję PK12. Do kolejnego punktu miało być ciągle w dół, ale jakoś nie było, nie zauważyłem na mapie kolejnego niewielkiego pasma górskiego. W końcu zbiegam do Łosiów, tam mijam piękną cerkiew Łukasza Apostoła.

Mordownik 2018 TP50 – Cerkiew Michała Apostoła w Łosiach

Teraz napieram do góry asfaltem i trafiam do PK8, gdzie znajduje się także punkt odżywczy. Tankuję wodę i ciastka, podbijam punkt i lecę dalej. W nogach mam już prawie 47 kilometrów a końca nie widać.

Mordownik 2018 TP50 – PK8 – punkt odżywczy

Magura Małastowska

Kolejne dwa punkty to PK16 i PK15 leżące w paśmie Magury Małastowskiej. Podbijam je w ten sam sposób – szlakiem docieram w pobliże punktu, zbiegam w dół wąwozem raz i drugi – za każdym razem schodząc 150 metrów w dół i podchodząc do góry. Podobno lepszym wariantem było przejście pomiędzy PK16  i PK15 dołem, ale ten wariant mi podrzuca dopiero Mariusz na mecie.

Mordownik 2018 TP50 – PK15

Z pasma Magury Małastowstkiej zbiegam na południe i niespodziewanie trafiam na szeroką szutrówkę, której nie ma na mapie. Ale przebiega w dobrym kierunku więc zbiegam do zielonego szlaku a potem wzdłuż wąwozu i strumienia odnajduję PK14. Wracam do szlaku i nim przelatuję przez piękne łąki. Powoli kończy się dzień, mam w nogach już sporo kilometrów.

Mordownik 2018 TP50 – W drodze do PK13

Pozostaje mi ostatni punkt. Odbijam od drogi przez krzaki i nagle czuję mocne ukłucie w nogę. Myślę sobie – co jest ? Przecież nie wbiegłem w żadną gałąź. Ale słyszę bzyczenie – jakaś senna pszczoła użądliła mnie bez prowokowania z mojej strony. Może mściła się za innego zawodnika, który ją zdenerwował ;) ? Świetnie, ostatnie czego potrzebuje jest reakcja alergiczna po 11 godzinach w trasie. Powoli zbiegam do wąwozu, z mapy odczytuję, że punkt jest w którejś z bocznych odnóg głównego strumienia po stronie zachodniej. Tak więc przedzieram się na południe jakieś 50 metrów od strumienia przez krzaczyska i chaszcze, sprawdzam po kolei odnogi. W okolicy jest sporo śladów po innych zawodnikach, niestety ślady podążają w różne strony, na nic mi się nie przydadzą. Jak się potem okaże niektórzy zawodnicy tego punktu szukali prawie 90 minut krążąc po okolicy. Ja mam więcej szczęścia – w drugiej większej odnodze rzeki, kiedy już miałem iść dalej, zauważam kątem oka wiszący wysoko lampion. PK13 nie dosyć, że był w bocznej odnodze to dodatkowo wisiał jakie 3-4 metry nad strumieniem, więc oko niekoniecznie mogło go zauważyć szukając przy ziemi. Wdrapuję się na brzeg wąwozu, podbijam punkt i rozpoczynam powrót do bazy, jestem w trasie prawie 12 godzin, nie mam szans raczej na dobre miejsce. Ostatnie 5,5 kilometra prowadzi cały czas w dół a więc zbiegam do bazy praktycznie cały czas asfaltem.

Meta i podsumowanie

Na mecie melduję się o 19:34 czyli po 12 godzinach i 34 minutach od startu. W nogach mam 68,7 kilometrów oraz ponad 3000 metrów w pionie. Zajmuję dobre dziesiąte miejsce – na 67 startujących.  Mordownik nie rozczarował – było naprawdę ciężko. Punkty stały albo w głębokich wąwozach albo całkiem sporych górach, wybór wariantu nie był oczywisty (o ile wiem wariantem organizatora podążał Mariusz Opioła), a nawigację utrudniała jak zwykle archaiczna mapa. Oczywiście tradycyjnie długość trasy była niedoszacowana, ale tak to jest z tą imprezą :).

Wszystkie 16 punktów kontrolnych w limicie czasu (14 godzin), a więc także i tytuł Immortala, zdobyło tylko 16 zawodników z trasy TP50. Mistrzem Polski na dystansie TP50 został Paweł Jankowiak, przed Mateuszem Komorowskim i Marcinem Sontowskim. Wśród kobiet mistrzynią zostaje  Barbara Skupien-Franczyk przed Beatą Pospiszył oraz Anną Hoduń.

Media

Pełna galeria zdjęć jest na Facebook-u – klik.

Ścigające się kropki 3drerun.

To był mój piąty Mordownik, poprzednie podejścia do tej imprezy znajdziecie w relacjach:

Mordownik 2014 – Jaśliska/Beskid Niski – nie ukończyłem, trasa pokonała mnie

Mordownik 2015 – Stadniki/Beskid Makowski

Mordownik 2016 – Pilica/Jura Krakowsko-Częstochowka

Mordownik 2017 – Kościelisko i Podhale

Przebieg mojego wariantu trasy (kolor czarny) na mapie w porównaniu z wariantem organizatorów (kolor czerwony):