III Regatta Bieg Wierchami 2016 – 30 km
Z pewnym opóźnieniem kilka zdań na temat Biegu Wierchami :). Bardzo dawno nie byłem w Beskidzie Sądeckim, szczególnie dawno nie byłem na Radziejowej, która jest jednym z moich ulubionych szczytów w Beskidach. Dlatego też gdy tylko dowiedziałem się o Biegu Wierchami organizowanymi przez stowarzyszenie Visegrad Maraton, na który to wybierała się moja ekipa biegowa, bez wahania postanowiłem wziąć w nim udział. Obawiałem się upałów oraz chciałem odwiedzić znowu Radziejowej wystartowałem na trasie średniej M. Według organizatorów trasa liczyła około 30 km i około 1400 metrów przewyższenia. Ponieważ bieg nie jest biegiem na orientację, więc poniżej znajdziecie głównie zdjęcia.
Ponieważ bieg startuje dopiero o 9 rano więc wyjeżdżam rano z Krakowa, jadąc przez Wieliczkę jestem w Rytrze po 90 minutach. Mam czas się spokojnie przebrać i porozmawiać ze znajomymi. Ubieram się całkiem na krótko, będzie gorąco – powyżej 25 stopni w cieniu.
Patrząc na profil trasy oraz jej długość nastawiam się na czas w okolicach 3 godzin i 30 minut.
Bieg jest raczej kameralny, na wszystkich dystansach biegnie około 300 zawodników, ustawiam się jak zawsze gdzieś w środku.
Chwilę po 9 rano startujemy. Trasa rozpoczyna się asfaltowym podbiegiem – spokojnie można zająć swoje miejsce bezpiecznie wyprzedzając. Następnie ostro skręcamy w lewo i wpadamy na żółty szlak, który biegnie pierwszym wierchem :)
Po chwili wbiegamy do lasu i dołączamy do niebieskiego szlaku. Jest prawie cały czas pod górę, ale bardzo łagodnie, można cały czas podbiegać, oprócz okolic 9 kilometra za Wietrznymi Dziurami, gdzie trzeba trochę podejść do góry.Przed 11 kilometrem wskakujemy na czerwony szlak w stronę Prehyby
Biegniemy w stronę schroniska i tam zawracamy.
Dalej biegniemy czerwonym szlakiem. Po chwili na horyzoncie wyłania się Radziejowa, najwyższy punkt na trasie.
Podbieg na nią jest łagodny. Na szczycie Radziejowej jestem 2 godziny i 2 minuty i po 16,5 kilometrach od startu. Teraz następuje dosyć ostry zbieg po kamieniach do przełęczy do drugiego punktu z wodą i podbieg na Rogacze, gdzie czeka ekipa dopingująca.Od tego momentu praktycznie do mety się już zbiega, raz szybciej raz wolniej – w zależności od podłoża oraz nachylenia stoku
Problemem psychicznym dla mnie okazał się ostatni kilometr, gdyż był to asfaltowy lekki podbieg w upale w warunkach braku wody w bukłaku – zmuszałem się do biegu. Na metę jednak ostatecznie docieram z czasem 03:19:01 i miejscem 28 na 127 zawodników. Jak się okazuje trasa miała 29,5 kilometrów oraz 1250 metrów przewyższenia, a więc bardzo podobnie do Rzeźniczka. Okazało się, że przebiegłem całość w tempie 15 sekund na kilometr szybszym niż Rzeźniczka. Sporo zawodników wyprzedziłem po drodze, strategia przyhamowania na początku działa dla mnie bardzo dobrze.
Co do biegu – jest to fajna kameralna impreza, trasa jest przepiękna – co widać na zdjęciach. Organizacja bardzo dobra, nie zabrakło jedzenia ani koncertów, więc udział w takiej imprezie jest świetnym sposobem na spędzenie soboty lub całego weekendu. Trasa 30 kilometrowa wydaje się optymalna, ale gdyby komuś było mało to jest jeszcze trasa 50 kilometrowa.
W czasie biegu zjadłem 3 żele oraz wypiłem 1,5 litra wody – litr z bukłaków oraz pół litra na punktach z wodą.
Część zdjęć pochodzi ze strony Ligi biegów górskich.
Trasa z profilem poniżej:
Max elevation: 1252 m
Min elevation: 364 m
Total climbing: 1313 m