Rajd Dolnego Sanu TP50 – 2018 – Pruchnik – relacja

Jak już kilkukrotnie pisałem Rajd Dolnego Sanu należy do moich ulubionych maratonów na orientację. W 2018 roku bazą miał być położony w województwie podkarpackim Pruchnik, miejscowość położona około 20 kilometrów od Radymna w którym się wychowałem oraz około 20 kilometrów od Dynowa w którym się urodziłem. To oczywiście sprawiło, że nie mogłem nie uczestniczyć w tegorocznej edycji tej imprezy bez względu na trapiące mnie wieczne kontuzje, raczej żadna inna impreza nie odbędzie się kiedykolwiek bliżej moich rodzinnych stron. Był to mój już piąty start w tej imprezie, rok temu biegałem dookoła Łętownidwa lata temu bazą była Nowa Sarzyna, trzy lata temu bazą były Dwikozy w okolicach Sandomierza, cztery lata temu impreza odbyła się w Sanoku i okolicach. Dodatkowo Hubert, kierownik zamieszania, obiecał, że w tej edycji będą znowu góry, więc chciałem sprawdzić jak tegoroczna impreza wypadnie w porównaniu z najbardziej górską do tej pory jej sanocką edycją.

Przed startem

Impreza odbywała się w moich rodzinnych stronach, więc w piątek po południu jade odwiedzić rodziców i robię ładowanie węgli ulubionymi pierogami robionymi przez moją mamę :). W piątek wieczorem pogoda jest całkiem dobra, może oprócz tego, że mocno padał deszcz. Prognozy pogody zapowiadały jednak nadejście gwałtownego ochłodzenia w nocy z piątku na sobotę. Nie zazdrościłem uczestnikom trasy TP100, jakkolwiek miałem nadzieję, że mróz który nadejdzie będzie na tyle mocny, aby zmrozić błoto, a równocześnie nie będzie tak mocny aby uniemożliwić ukończenie biegu. Spokojnie wyjeżdżam od rodziców o 7:45 i już o 8:15 melduję się w bazie zawodów. Cieszę się, że wyjechałem z Krakowa dzień wcześniej zanim zaczął intensywnie padać śnieg gdyż zawirowania pogodowe sprawiły, że część uczestników nie była w stanie pojawić się na starcie na czas, drogi są bardzo śliskie. Termometr w samochodzie wskazuje -4,5 stopnia Celsjusza – ta temperatura utrzyma się przez cały dzień. Dodatkowo odczucie zimna będzie potęgował miejscami dosyć mocny wiatr.

Z ciekawostek – tym roku jednym z niestandardowych wymagań regulaminowych stało się posiadanie dzwoneczka, który miał być aktywowany w odpowiednim momentach trasy. Jego rolą miało być odstraszanie/zniechęcanie niedźwiedzi, których obecność w terenie była sygnalizowana przez nadleśnictwa przez które przebiegała trasa zawodów. Ja sobie poradziłem z tym kupując za 2,5 PLN dzwoneczek wędkarski sygnalizujący branie. Inni zawodnicy radzili sobie inaczej, poniżej sposób Janka, dla mnie to wygląda jak odcięty kawałek żyrandola:

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - dzwonki na niedźwiedzie
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – dzwonki na niedźwiedzie

O 8:30 odbywa się odprawa, o 8:50 dostajemy mapy dla TP50. Rozpoczyna się gorączkowe planowanie trasy.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - Rozdanie map
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – Rozdanie map

Na każdej z map zaznaczone jest 12 punktów kontrolnych, które mamy zebrać w dowolnej kolejności. Tym razem jednak nie jest tak łatwo jak zwykle i istnieje więcej niż 2 sensowne warianty (prawo- i lewoskrętny) – na mapie są trzy punkty umieszczone na północ od startu/mety, zaś pozostałych 9 położonych jest na południe. O ile wariant zdobywania punktów na południu jest raczej oczywisty (1-22-16-5-4-3-2-21 lub odwrotnie), to należy dobrze wybrać punkt początkowy i co za tym idzie końcowy. Dla mnie sensowne wydają się dwa warianty – zaczynam od PK-17 lecę do PK-1 albo zaczynam od PK-17 i lecę do PK-18. Ten pierwszy wydaje się krótszy, ten drugi pozwala na ominięcie przełęczy pomiędzy PK17 a PK1. Ponieważ przewyższenia lubię wybieram pierwszy wariant. Równo o 9 rano startujemy, jest zimno więc trzeba trochę pobiegać aby się rozgrzać, no to biegnę.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – no to lecimy fot. Ino.Maniak

Start

Na początku stawka się rozdziela – część osób biegnie do PK-1, część do PK-18 a część do PK-17. W tej ostatniej grupie jestem ja.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - w drodze do PK17
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – w drodze do PK17

Przelot do PK17 to głównie asfalt więc szybko się uwijam. Kolejnym punktem będzie PK-1 zlokalizowany na wieży widokowej. Wieża wygląda z daleka tak:

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - w drodze do PK1
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – w drodze do PK1

Zbiegam nieco na południe, aby ominąć wąwóz i wbijam się w drogę prowadzącą na zachód. Po drodze gubię aparat fotograficzny, więc muszę się wracać po niego ponad 500 metrów, na szczęście był cały tylko trochę utytłany w błocie, więc relacja ta może być okraszona kilkoma zdjęciami. Sprawnie trafiam do asfaltu pomimo oblodzonej drogi w dół a potem równie sprawnie podchodzę prawie 200 metrów do góry. Lampion przy PK-1 jest widoczny z daleka.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK1
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK1

Teraz muszę znowu stracić wysokość. Zbiegam słabo widoczną drogą do Kramarzówki. Niestety wypadając na asfalt źle oceniam odległość i wbijam się do góry o górkę za wcześnie – jak się później okaże po śladach Jacka. Droga którą podążam biegnie prosto na zachód, nie ma jej na mapie, więc w pewnym momencie kończy mi się cierpliwość i odbijam na południe – przeskakuje przez strumień, znajduję przecinkę w gęstym świerkowym lesie, wypadam na drogę, przecinam pola i nagle widzę jeziorko. Wtedy przypominam sobie opis punktu PK-22 – „nad stawem”. Czyżby to było właściwe miejsce ? Po drodze jest jeszcze do pokonania rzeka, więc wydaje się, że jakimś trafem znowu mi się udało, bo teren zaczął się zgadzać z mapą.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - rzeka przed PK22
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – rzeka przed PK22

Rzekę udaje się przeskoczyć prawie bez strat – wpadam tylko w błoto powyżej kostek co sprawia, że parę minut później stuptuty zamarzają mi na kość i przestają chronić buty. Punkt rzeczywiście jest nad stawem – tam pod drzewami z lewej strony.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK22
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK22

Do kolejnego punktu niby prowadził prosty wariant asfaltowo-drogowy, ale oczywiście musiałem go zepsuć. Zamiast zbiec asfaltem do drogi od razu na południe tnę bez sensu przez pola na zachód, dopiero po chwili łapię jakąś polną drogę i zbiegam … na południe. Szybko asfaltem chciałem dobiec do szerokiej polnej drogi, jednak jakimś trafem przeoczam ją i wbijam się w las jakąś inną ścieżynką. Trochę się gubię  i złoszczę, ale złość wynagradzają mi to widoki pięknego, oszronionego i pełnego mchu lasu. W końcu trafiam na właściwą drogę i którą już łatwo docieram do PK-16 położonego na szczycie Patryji, najwyższej położonego punktu dzisiejszej trasy – w tych krzakach przy triangulu pośrodku zdjęcia.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK16
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK16

Po drodze miga mi Janek, który ma jeden punkt ode mnie więcej oraz Jacek, który ma jeden punkt mniej. Zbiegam na zachód drogą asfaltową, potem przebijam się czymś co niby jest niebieskim szlakiem rowerowym a w rzeczywistości jest lodowo-błotną breją. Tym niemniej z łatwością znajduję PK-5. Do kolejnego punktu prowadzą dwa główne warianty – jeden nieco naokoło asfaltem oraz drugi drogami przez las. Ponieważ już wiem, że drogi przez las nie są zbyt przebieżne więc teraz postanawiam biec naokoło. I jestem silny w moim postanowieniu dopóki nie trafiam na ładną tabliczkę początku szlaku z napisem „Bukowy Garb”, a więc szlaku do miejsca położonego nieco dalej niż zaplanowany PK-4, ale biegnącym w odpowiednim kierunku. Nie lubię asfaltu więc w ostatniej chwili zmieniam zdanie mając nadzieję, że na szlaku może będzie jakaś przebieżność. Na początku jest całkiem nieźle, aż trafiam na obszar intensywnej zrywki drewna – tam oczywiście leśnicy wszystko zostawiają porozpierdzielane, mam nadzieję, że do czasu kiedy pojawią się tam rowerzyści sytuacja się poprawi :). Na szczęście za tym nieprzebieżnym fragmentem zaczyna się ubita szeroka leśna droga, podchodzę nią na Węgierską Górkę, zbiegam do szlabanu, podbiegam pod przekaźnik GSM i w strumieniu znajduję PK-4. Teraz znowu – do kolejnego punktu prowadzą dwa warianty – jeden lekko dookoła asfaltem i drugi przez las i wąwozy. Tym razem wybieram ten pierwszy, który dodatkowo cały czas biegnie w dół. Jak się później okazuje wybór tego wariantu dawał około 15 minut przewagi – dogoniłem Pawła, który o tyle mnie mniej więcej wyprzedał na poprzednim PK-4. Paweł wygląda na zagubionego, bo nie wie w którym miejscu na drodze wyszedł z lasu i nie może znaleźć punktu (podobnie jak Janek, który ostatecznie punktu nie znalazł w ogóle). Ponieważ ja wiem dokładnie gdzie jesteśmy więc spokojnie razem znajdujemy PK-3 pod mostem.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK3
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK3

Do kolejnego punktu rozsądnie byłoby poszukać drogi pnącej się na szczyt Biśki, co wymagało lekkiego nadrobienia trasy. Ja postanawiam od razu przy punkcie wbić się w drogę do góry, którą zmieniam na drogę północną kiedy tylko pierwotna droga zaczyna zmierzać zbyt bardzo na zachód. Potem trafiamy na właściwą drogę i łatwo znajdujemy punkt PK-2 położony przy jedynym drzewie w okolicy. Opis punktu PK-2 nie powinien brzmieć „drzewo na szczycie” a „bardzo samotne drzewo na wygwizdowie”, bo serio nic nie ma w okolicy a dodatkowo wieje tam niemiłosiernie ;).

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK2
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK2

Zbiegamy do asfaltu nie do końca dobrym wariantem, wyrzuca nas na północ i obawiamy się czy trafimy na most na rzece, a rzeka wyglądała na mapie na głęboką. Na szczęście trafiamy idealnie na most przy kościele. Teraz chwilę podążamy asfaltem i wbijamy na pole – po paru minutach nie mamy wątpliwości gdzie jest punkt PK-21 – opis „samotne drzewo” świetnie pasuje, gdyż drzewo to widzimy z kilometra, a patrząc na okolicę rzeczywiście dominującym jego uczuciem byłaby samotność ;) – gdyby coś odczuwało (a może odczuwa ? Kto wie)

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK21
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK21

Zbiegamy do asfaltu, ja zwalniam, puszczam Pawła przodem. Do kolejnego punktu PK20 trasa wiedzie w 100% asfaltem, trochę wieje.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 -w drodze do PK20 fot. Ino.Maniak
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 -vw drodze do PK20 fot. Ino.Maniak

Za to punkt jest umieszczony za piękną, ale nieco zaniedbaną cerkwią.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK20
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK20

Teraz wybiegam asfaltem na zachód, po półtora kilometra ścinam przez pole widząc wieżę kościoła. Ponieważ kolejny punkt miał być także cerkwią, miałem nadzieję, że będzie gdzieś w okolicy. Był nieco na północ od kościoła nie zaznaczonego na mapie. A cerkiew jest bardzo ładna i wygląda na będącą w użyciu, PK19 jest przypięty za nią. Do końca pozostał tylko jeden punkt – PK18 i meta.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK18
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK18

Wybieram oczywisty wariant asfaltowy na zachód. Trochę skracam przez pola i dobiegam do rzeki, przy której powinien być punkt. Punktu nie ma w miejscu, gdzie jest zaznaczony na mapie. Wracam się w stronę mostu aby być pewnym, ze go nie przeoczyłem, punktu nie ma. Biegnę z powrotem na południe wzdłuż strumienia szukając punktu aby go nie przeoczyć. Podobno jest możliwość użycia opcji BPK (brak punktu kontrolnego), ale w praktyce po prostu lepiej ten punkt znaleźć. Punkt ostatecznie znajduję, ale jest przesunięty o około 100 metrów od miejsca zaznaczonego na mapie. Osoby, które atakowały punkt od południa raczej nie miały problemów ze znalezieniem tego punktu pomimo lekkiego przesunięcia, gorzej z osobami nadbiegającymi z północy.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - PK18
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – PK18

Teraz pozostaje powrót do mety. Początkowo planowałem wrócić do DK881, ale ostatecznie zmierzam do mety przez pola. Wieje, jest zimno, wariant nie jest optymalny, ale jestem już bliski końca dzisiejszej trasy, po prostu napieram do przodu.

Meta

Na mecie melduję się po 7 godzinach i 46 minutach. Przebiegłem 51,2 km i zrobiłem 1240 metrów przewyższeń. Zajmuję 8 miejsce open na 39 zawodników (i zawodniczek). Nie jest źle, ale powinno być nieco szybciej, kontuzja nie puszcza i nie pozwala za bardzo biec. Trochę zmarzłem, trochę mnie przewiało ale świetnie się bawiłem.

Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 - meta
Rajd Dolnego Sanu 2018 TP50 – meta

Podsumowanie

Bieg na trasie TP50 wygrywa Paweł Moszkowicz, przed Konradem Ciuraszkiewiczem i Marcinem Kargolem. W kategorii kobiet wygrywa Joanna Boska Grabowska (ledwo ją wyprzedziłem), przed Katarzyną Karpą (która cały czas biegła 10 minut za mną) i Bernadettą Wasyliszyn. Na bardzo ciężkiej w tym roku trasie TP100 wygrywają wspólnie Tomasz Duda, Piotr Jaśkiewicz i Przemysław Witczak, zaś kategorię kobiecą wygrywa Katarzyna Sochacka.  Fajnie było was wszystkich znowu zobaczyć i szkoda że przez pogodę zabrakło części stałej ekipy RDS-owej.

RDS jest imprezą, w której nawigacja głównie polega na dobrym planowaniu przelotów – same punkty kontrolne są w oczywistych miejscach i zwykle z daleka widoczne i umieszczane w charakterystycznych lub historycznych miejscach. Jest czymś dokładnie pośrodku pomiędzy biegami liniowymi w terenie i orientacją sportową na szczegółowych mapach.

No cóż mogę napisać, było świetnie i będę tutaj za rok, tym bardziej, że wydaje się, że kolejna edycja także będzie odbywać się w Pruchniku. Może tym razem trasa TP50 poleci bardziej na południe albo na zachód, gdzie są ciekawe tereny, albo na wschód, gdzie mieszkałem przez 20 lat :). Dzięki Hubert i ekipa RDS jeszcze raz. Na pewno chcę za rok kolejną edycję.

Mapy

Przebieg trasy na 3drerun plus ślady innych zawodników – klik

Przebieg mojej trasy na mapie organizatorów:

Multimedia

Zdjęcia z trasy na FB są tutaj.

Film z trasy jest tutaj: