IX Wyrypa Beskidzka
Minęło już trochę czasu od kiedy wziąłem udział w pieszej imprezie organizowanej przez Marka Bytomia i SKPG z Katowic o wdzięcznej nazwie „Wyrypa Beskidzka”. Impreza ta był to marsz po górach na dystansie 100 kilometrów po szlakach turystycznych. Od kilku lat dodatkowo dostępny jest krótszy dystans – a mianowicie około 50 km dla początkujących wyrypowiczów. Do tej pory wziąłem udział w dwóch edycjach – V Zimowej Wyrypie Beskidzkiej i VI Letniej Wyrypie Beskidzkiej, obie ukończyłem. Ponieważ trochę zmienił mi się profil aktywności w górach – więcej biegam, mniej maszeruję, a może raczej maszeruje biegając oraz przygotowywałem się do zawodów w sierpniu, więc po ogłoszeniu przez Marka kolejnej edycji postanowiłem wziąć udział treningowo. Odpowiada mi to, że impreza zaczyna się w piątek wieczorem, zaś pokonywanie trasy w nocy pozwala uniknąć upałów w przypadku wybrania trasy krótszej. W tym roku w imprezie startuję razem z Hubertem, który chce sprawdzić jak jego organizm reaguje na bieganie w górach na dłuższych dystansach.
Zbieramy się w okolicy stacji PKP w Zwardoniu, chwile czekamy na przyjazd pociągu z Katowic, którym dojedzie większość uczestników imprezy. Startujemy kilka minut po 21, gdyż troszkę przedłużyły się zapisy :) Biegniemy niebieskim szlakiem powoli wyprzedzając piechurów.
Do schroniska Przysłop pod Baranią Górą docieramy bez większych przygód. Wkraczamy na Główny Szlak Beskidzki oznakowany na czerwono, który potowarzyszy nam dłuższą chwile. Stamtąd zaczynamy zdobywanie Baraniej Góry, gdzie docieramy równo o północy (00:00, 19 km).
Teraz zaczyna się najprzyjemniejsza część trasy – biegniemy grzbietami, od czasu do czasu podchodząc pod wzniesienia. Jest bardzo przyjemnie – temperatura poniżej 20 stopni, lekki wietrzyk, idealnie do truchtania.
W pewnym momencie zaczyna się zbieg do Węgierskiej Górki – wpadamy w robiący wrażenie szpaler drzew.A w Węgierskiej Górce trafiamy na kładkę dla pieszych podobną do krakowskiej Kładki Ojca BernatkaNa stacji benzynowej (2:05, 32 km) robimy sobie przerwę na uzupełnienie wody oraz jedzenieTeraz zaczyna się ostatni etap – napieranie na Romankę i Rysiankę. Zaczynamy od przelotu asfaltem przez Węgierską Górkę do Żabnicy. Potem zaczyna się żmudne podejście pod Abrahamów, mijamy SłowiankęA następnie mierzymy się ;) pod Romanką z jedynymi łańcuchami w Beskidach, poza Babią Górą.Gdy docieramy na przełęcz Pawlusią – słonce jest już dosyć wysoko, ale kolory ciągle są odpowiednie dla świtu, widoki są piękne.Podchodzimy pod Rysiankę i zmieniamy szlak na żółty, rozpoczynamy zbieg do mety.Zbieg dłuży się nieco, gdyż trochę już siły brak, ale jest ciągle chłodno i przyjemnie i pięknie.
Na zbiegu do mety Hubert mnie wyprzedza, ja do mety docieram o 6:37, po pokonaniu 58,5 km w 9 godzin i 30 minut. Trochę może za dużo jak na trening, ale było bardzo przyjemnie.
Przebieg trasy na mapie wektorowej poniżej:
Max elevation: 1266 m
Min elevation: 415 m
Total climbing: 2270 m